Za każdym razem, kiedy przechodzę koło śmietnika (a robię to często, bo wejście do klatki jest od strony podwórka) strasznie mierzi mnie to, że ludzie – moi sąsiedzi, wrzucają odpady zmieszane do pojemnika na szkło. Mimo, że czarno na zielonym jest napisane, do czego ten pojemnik jest przeznaczony! Oczywiście nie wszyscy ignorują podstawowe zasady segregacji odpadów – wystarczy jedna, dwie osoby, żeby cała wspólnota musiała płacić więcej za wywóz śmieci. No właśnie, jak to jest z tymi ‘oszustami’, którzy lekceważą społeczne umowy w kontekście ewolucyjnym? Przecież to dzięki kooperacji, czyli sprawnemu współdziałaniu, gatunek Homo Sapiens osiągną taki niebywały sukces ewolucyjny. Co się dzieje, gdy nie wszyscy chcą współpracować? Jak sobie radzimy z tym problemem?
W grupie raźniej
To, że jako gatunek Homo sapiens żyjemy w dużych grupach nie jest przypadkiem. Zalety życia na wspólnej przestrzeni z innymi przedstawicielami tego samego gatunku zapewnia na przykład ochronę przed drapieżnikami, czy możliwość znalezienia partnera seksualnego. Ponadto w dzisiejszych czasach wiąże się również z przeróżnymi przywilejami i możliwościami np. korzystania z infrastruktury wodno-kanalizacyjnej, drogowej czy komunikacji miejskiej.
Nic za darmo
Zgodne życie w grupie, zwłaszcza dużej, wymaga od każdego jej członka współpracy, zaangażowania i pójścia na pewne kompromisy. Najczęściej wiąże się to z inwestycją czasu i środków oraz rezygnacją z natychmiastowej nagrody, czyli otrzymanie korzyści w późniejszym terminie. Przekładając to na język ekonomii: zamiast szybkiego zysku, musimy na zysk poczekać i sprawiedliwie go podzielić między członków grupy. Zasadniczo takie rozwiązanie nam się opłaca, ponieważ możemy uczestniczyć w zyskach osiągniętych jedynie dzięki współpracy w grupie.
Oszuści są w nas i wokół nas
Zyski ze współpracy są niestety często odroczone w czasie. Dlatego pojawia się pokusa, żeby oszukać system, zyskać coś wcześniej i mniejszym nakładem własnych sił, za to wykorzystując zaangażowanie innych. Czyli oszukać zasady panujące w danej społeczności i czerpać z przywilejów życia w grupie, ale nie dokładają się do wspólnego budżetu. Tak właśnie myślą oszuści. W biologii ewolucyjnej określamy ich mianem free-riders czyli „wolnymi jeźdźcami” lub „pasażerami na gapę”. Toosoby, które łamią zasady wspólnego współżycia i np. parkują na miejscach dla niepełnosprawnych bez uprawnień lub w niedozwolonych miejscach, żeby nie płacić za postój. To osoby, które pożyczają pieniądza, ale ich nie oddają albo po prostu pasażerowie komunikacji miejskiej bez ważnego biletu. Każdemu z nas zdążyło się pewnie takie małe „odstępstwo” od ogólnie przyjętych zasad. Cóż – jesteśmy tylko ludźmi. Co jeśli komuś zdarza się to zbyt często, żeby nazwać to przypadkiem? Co, jeśli więcej osób zaczyna nie przestrzegać zasad?
Gdy oszustów jest za dużo
Jeśli w grupie „pasażerów na gapę” jest zbyt dużo, może to grozić załamaniem całego systemu. Jeśliby, dajmy na to, większość pasażerów jeździła koleją bez ważnego biletu, wtedy wpływ do budżetu spółki byłby znikomy. To mogłoby skutkować brakiem środków na utrzymanie infrastruktury, zakup lub remont taboru kolejowego, modernizację dworców, a w najczarniejszym scenariuszu, mogłoby zabraknąć środków na wynagrodzenia dla maszynistów i innych pracowników. Jednym słowem system by się załamał i spółka zbankrutowała. Zatem w interesie nas wszystkich, nie tylko miłośników podróży koleją, jest to, aby tych „pasażerów na gapę” było jak najmniej. Podobnie z ochroną środowiska i segregacja śmieci – gdyby wszyscy przestrzegali prostych zasad segregacji i np. szkło wyrzucali do pojemników na szkło – płacilibyśmy mniej za wywóz o obróbkę odpadów i więcej pieniędzy zostałoby w kieszeni każdego z nas. Niestety zawsze znajdą się osoby, które, dążąc do swoich własnych egoistycznych celów.
Jak z oszustami radzili sobie nasi przodkowie?
W naszej ewolucyjnej przeszłości, gdy żyliśmy w małych, rodzinnych grupach łowiecko-zbierackich problem „pasażerów na gapę” nie był aż tak kłopotliwy. Dlaczego? Z prostego powodu – wszystkie osoby w tej grupie były stosunkowo blisko ze sobą spokrewnione, więc robienie czegoś „za darmo” lub „danie się wykorzystać” swojemu bratu, siostrze wciąż się opłacało z ewolucyjnego punktu widzenia. W ostateczności dając się oszukać osobie spokrewnionej, inwestujemy też w jakimś stopniu w nasze geny (aby dowiedzieć się więcej o altruizmie krewniaczym zobacz wpis 2). Problem ‘pasażerów na gapę” stał się bardziej dotkliwy, gdy nasi przodkowie zaczęli się osiedlać, tworzyć miasta w których bardzo duże grupy osób nie były ze sobą spokrewnione. W takiej sytuacji, umiejętność wykrywania oszustów była jednym z ważniejszych i trudniejszych problemów do rozwiązania.
Jak trzymać oszustów w szachu?
Ludzie mają dużą sprawność w prawidłowym odczytywaniu sytuacji społecznych i są uwrażliwieni na sytuacje, w których ktoś łamie przyjęte normy społeczne. Znakomitym narzędziem do tego, żeby redukować liczbę oszustów w grupie i zniechęcać potencjalnych delikwentów do zejścia na złą drogę jest po prostu język i to do czego nadaje się najlepiej – czyli do plotkowania. Plotkowanie to przecież nic innego, jak wymienianie ważnych społecznie informacji, nie będąc naocznymi ich świadkami. Zwyczajnie rozmawiając o członkach naszej grupy nie omieszkamy przecież wspomnieć, kto nie oddał pieniędzy, albo kto jest w więzieniu albo wiele innych informacji dotyczących pogwałcenia ogólnie przyjętych norm. Na portalach plotkarskich są to newsy, które klikają się najczęściej.
Z natury jesteśmy skorzy do współpracy
Wymienianie społecznych informacji przez plotkowanie, czy niezobowiązującą konwersację może mieć jeszcze inne znaczenie. Po prostu, jak poznamy nowych ludzi i polubimy ich – chętniej wchodzimy z nimi we współpracę, czyli rzadziej oszukujemy. Naukowcy przeprowadzili pewne ciekawe doświadczenie w postaci gry. Zasady były dość skomplikowane (dlatego nie będę ich tutaj przytaczać), ale generalnie chodziło o to, że każdy gracz dostawał jakąś pulę pieniędzy i musiał inwestować w akcje na giełdzie. Największy zwrot był wtedy, gdy wszyscy gracze zgodnie współpracowali i inwestowali w te same akcje. Gdy ktoś się wyłamał, to stratę ponosili wszyscy – przy czym ten, kto się wyłamał nie tracił nic, wręcz zyskiwał. Co ciekawe, gdy uczestnicy eksperymentu mieli zakaz rozmowy w czasie zadania – tak dużo osób oszukiwało, że stopa zwrotu była jedynie około 20% tego, co mogliby zyskać współpracując. Natomiast gdy wysłano uczestników na przerwę i pozwolono im porozmawiać przy kawie, okazało się, że w kolejnej rundzie stopa zwrotu znacznie wzrosła i spadł odsetek oszustw (w założeniu zadania, żaden uczestnik nie wiedział, kto się wyłamał – wszystko było anonimowe). Zachęcenie członków grupy do współpracy i zapewnienie o wspólnych korzyściach było zazwyczaj wystarczające, aby przekonać potencjalnych „wolnych jeźdźców” do współpracy.
Kiedy „opłaca się” być oszustem?
Nie ma co ukrywać, strategia bycia oszustem może być całkiem opłacalna, jednak tylko pod pewnymi warunkami. Po pierwsze, opłaca się być oszustem, gdy nie wymaga to tak dużego wysiłku i nakładu środków, a zysk jest łatwy i duży. Po drugie – warto być oszustem jedynie wtedy, gdy wszyscy inni członkowie danej społeczności ze sobą współpracują i płacą do wspólnego budżetu. Jeśliby było zbyt wielu oszustów, to w końcu pozostali zorientowaliby się, że są robieni „w konia” i przestaliby płacić do wspólnego budżetu, a to groziłoby stratą dla wszystkich. Po drugie, opłaca się być oszustem gdy grupa, w której operuje, jest duża i rozproszona. W takiej grupie przepływ informacji jest wolny lub go nie ma, stąd szansa na zdemaskowanie jest mała. A nawet jeśli zostanie zdemaskowany może przenieść się do innej grupy i oszukiwać osoby, które go nie znają. Zatem tam, gdzie nie działa plotkowanie i społeczny nacisk, wymyślono karę.
Wina i kara
Utrzymanie ładu w dużych, niespokrewnionych grupach jest trudne. Zatem aby zachować stabilność nawet bardzo dużych społeczności opartych na kooperacji – ludzie wprowadzili system kar dla osób, które nie chcą współpracować. Kara jest skuteczna, jeśli zarówno prawdopodobieństwo wykrycia, jak i jej dotkliwość jest wysoka. W tradycyjnych społeczeństwach kary dla tych, którzy nie przestrzegają reguł panujących w grupie są najczęściej bardzo srogie, włączając w to ostracyzm a nawet śmierć.
Lepiej współpracować niż oszukiwać
Podsumowując, to współpraca zapewniła nam jako gatunkowi tak ogromny sukces ewolucyjny, zatem możliwość ograniczenia liczby oszustów była kluczowa. Nie tylko dzięki plotkowaniu czy wprowadzaniu systemu kar jesteśmy w stanie ograniczyć liczbę oszustów, ale również dzięki zachęceniu do współpracy. Podkreślając, że działamy razem dla naszego wspólnego dobra jest wstanie przekonać wielu z nas.
Bibliografia:
Barrett, L., Dunbar, R., & Lycett, J. (2002). Human evolutionary psychology. Princeton University Press.
Dunbar, R. I. (1999). Culture, honesty and the freerider problem. The evolution of culture, 194-213.
Enquist, M., & Leimar, O. (1993). The evolution of cooperation in mobile organisms. Animal Behaviour, 45(4), 747-757.
Ostrom, E., Gardner, R., Walker, J., Walker, J. M., & Walker, J. (1994). Rules, games, and common-pool resources. University of Michigan Press.