Koronawirus nas uziemił. Dosłownie. Z powodu zagrożenia epidemiologicznego większość z Nas przebywa na przymusowym zesłaniu we własnym domu. Takie zamknięcie w często niewielkiej przestrzeni na długie godziny, dni, tygodnie zapewne niejednego z Was skłoniło do wielu refleksji. Mnie zaczęło zastanawiać jak to jest, że my – kobiety jesteśmy w stanie przeżyć z naszymi wybrankami – chłopakami, partnerami, narzeczonymi czy mężami długie lata i taktujemy to nieraz w kategoriach heroicznego wyczynu. A co mają powiedzieć kobiety w Tybecie, które czasem mają nie jednego ale 2 czy 3 mężów?! 

Monogamia a poligamia

W społecznościach ludzkich, oprócz stosunkowo rozpowszechnionej monogamii funkcjonują również różne inne konfiguracje. Związki poligamiczne, czyli małżeństwa z więcej niż jedną osobą w tym samym czasie, możemy podzieli ze względu na liczbę partnerów danej płci. I tak wyróżniamy poligynię (polys – ‘liczny’ gymnos – ‘kobieta’) czyli związek jednego mężczyzny z dwiema lub wieloma kobietami oraz poliandrię (polys – ’liczny’ oraz andros – ‘mężczyzna’), kiedy jedna kobieta ma kilku mężów jednocześnie, przy czym żaden z jej mężów nie ma w tym samym czasie innej żony. (1)

 

Ewolucja, żony i mężowie

Z ewolucyjnego punktu widzenia dość łatwo wytłumaczyć, dlaczego mężczyźni mogliby chcieć posiadać więcej niż jedną żonę. Dzięki posiadaniu wielu żon, które mogą być w ciąży w tym samym czasie, taki mężczyzna znacznie zwiększy swój sukces reprodukcyjny, który można określić poprzez liczbę potomstwa (niektórzy idą dalej i sukces reprodukcyjny osobnika określają za pomocą liczby wnuków i wnuczek). Natomiast jaki zysk ewolucyjny z posiadania wielu mężów może mieć kobieta, skoro jednorazowo może być w ciąży tylko z jednym z nich? A i liczba dzieci, które może ona mieć w czasie całego swojego życia jest ograniczona, biorąc pod uwagę długość trwania ciąż i laktacji oraz występującą w naszym gatunku menopauzę. Zatem, patrząc na to proste logiczne wnioskowanie, większa liczba mężów zasadniczo nie wpływa na zwiększenie sukcesu reprodukcyjnego kobiet … Więc gdzie tkwi haczyk? Skąd właściwe wzięła się poliandria, skoro nie ma oczywistych zalet w kontekście reprodukcyjnym?

Ona i bracia

Poliandria to nie wybór a sytuacyjna konieczność związana z ograniczeniami środowiskowymi i ekonomicznymi. Poliandria jest stosowana bowiem wtedy, gdy mężczyźni mają ograniczone możliwości zapewnienia utrzymania żonie i dzieciom, czyli tworzenia osobnych rodzin, na których czele mogliby stanąć. Najczęściej spotykanym rodzajem poliandrii jest fratogamia, czyli poliandria braterska. W ramach tej poliandrii wszyscy mężowie jednej żony są braćmi i zamieszkują jedno gospodarstwo domowe. Jest ona praktykowana w wielu kulturach między innymi wśród różnych społeczności Tybetu (2).

Dlaczego poliandria w Tybecie

W Tybecie rodziny żyją najczęściej na dużych farmach, ale o niskiej produktywności. Znajdują się one wysoko w górach na stromych zboczach zatem ich uprawa jest trudna, pracochłonna i wymaga wielu rąk do pracy. Aby rodzina mogła przetrwać i wyżywić swoich członków, farma nie może zostać podzielona na mniejsze części (3). Zatem w interesie wszystkich członków rodziny jest, aby bracia pozostali w jednym gospodarstwie, bo to zapewnia przetrwanie (dobór naturalny). No dobrze, ale co z drugim filarem teorii ewolucji – doborem płciowym i zapewnieniem ciągłości rodu? Otóż  na pomoc przychodzi nam specjalne wydanie poliandrii – fratogamia. Najstarszy z braci żeni się, a jego żona jednocześnie staje się żoną jego braci, gdy ci osiągną pełnoletność.

Dlaczego starszy brat zachęca młodszego?

Po pierwsze w interesie najstarszego brata jest to, by nie dzielić farmy na mniejsze fragmenty, bo to mogłoby doprowadzić do problemów ekonomicznych. Poza tym potrzeba dużego nakładu pracy, aby otrzymać plony z nisko produktywnej farmy, stąd każda para rąk jest w cenie. Co więcej, ze względu na zasadę starszeństwa i to, że najstarszy brat najwięcej czasu spędza z żoną, większość potomstwa jest właśnie jego dziećmi (4). Zatem znamy już motywację starszego brata – a co z młodszymi?

Czyje to dziecko?

Nasuwa się pytanie, dlaczego młodsi bracia się godzą na układ poliandryczny. Otóż po pierwsze często nie mają wyjścia i muszą zaakceptować taki stan rzeczy. Po drugie, taki układ może być dla nich nawet wygodny, ponieważ, jako mężowie, mogą spółkować z żoną w wyznaczonych dniach, zatem ich potrzeby seksualne do pewnego stopnia są zaspokajane. Co więcej istnieje prawdopodobieństwo, że część z brykających po podwórku pociech jest właśnie ich dziećmi. Brak pewności ojcostwa w tym przypadku nie jest dużym problemem, ponieważ wszyscy potencjalni ojcowie tych dzieci są braćmi i dzielą ze sobą wspólne geny. Zatem wszystkie dzieci z takiego układu są de facto albo rodzeństwem, albo kuzynami w pierwszej linii. Aby nie komplikować – bez względu na to czy to jest jego dziecko, czy brata – wciąż są to geny tej samej rodziny zatem po części jego własne (zobacz również wpis: „Wszystko w rodzinie – czy istnieje altruizm krewniaczy?)Zwyczajowo dzieci są przypisywane najczęściej równo wszystkim braciom, żeby było sprawiedliwie i nikt nie czuł się poszkodowany. Co ciekawe, czasami, aby zniwelować konflikt między braćmi dotyczący wspólnej żony, drugi w kolejności brat jest odsyłany do klasztoru (dzięki temu klasztory w Tybecie raczej nie cierpią na brak nowych członków;).

Nie starczy mężów dla wszystkich

Matematyka jest nieubłagana i w większości społeczeństw proporcja płci wynosi około 1:1. Z tego wynika, że na jedno poliandryczne małżeństwo, gdzie kobieta ma powiedzmy 3 mężów, 2 inne kobiety nie wyjdą za mąż… Co się zatem z nimi dzieje? Zasadniczo nic – pomagają na rodzinnej farmie i w wychowywaniu dzieci swoich braci. Ponieważ i one są z dziećmi spokrewnione, zatem w świetle hipotezy doboru krewniaczego – i one na tym układzie zyskują w kontekście ewolucyjnym. Wszystko zostaje w rodzinie – jak to mówią.



*Poliandria jako forma małżeńska, we wszystkich społecznościach, w których jest spotykana nigdy nie występuje samodzielnie, ale uzupełnia inne formy małżeńskie. Oczywiście gdy tylko jest okazja, żeby zawierać monogamiczne małżeństwa, tak się dzieje. 

Bibliografia:

(1) Wydawnictwo Naukowe, P. W. N. (2015). Internetowy Słownik Języka Polskiego PWN.

(2) Barrett, L., Dunbar, R., & Lycett, J. (2002). Human evolutionary psychology. Princeton University Press.

(3) Crook, J. H., & Crook, S. J. (1988). Tibetan polyandry: Problems of adaptation and fitness. Human reproductive behavior: A Darwinian perspective, 97-114.

(4) Smith, E. A. (1998). Is Tibetan polyandry adaptive?. Human Nature9(3), 225-261.